Kard. Karol Wojtyła

Mieczysław Łacek

B. Kard. Karol Wojtyła 

    Ks.Kardynał Karol Wojtyła, Metropolita Krakowski nawiedzał Bachledówkę co roku, w latach 1967-1973, w czasie letniego odpoczynku Prymasa Polski, Stefana Kardynała Wyszyńskiego. Kardynał Wojtyła bywał zazwyczaj na Bachledówce na początku i na zakończenie pobytu Księdza Prymasa.  

 

 

 

 

Na tom nasom Bachlydówke 
Spoźroł Pan Bóg swoim okiem 
I obdarzył jom przepięknym 
Na góry Tatry widokiem 

Potem posłoł nom Maryję 
Tobie Boze za to chwała. 
Bo se tutok wśród górali 
Matka Bosko pozostała 

I tak straśniy się cieszyła 
Kie Prymasa Wyszyńskiego 
I kardynała Wojtyłę 
Na Bachledówce gościła. 

Przed Jej cudownym obrazem 
Na kolana upadali 
Jak dopomóc Ojczyźnie 
Matki Boskiej się pytali. 

Żeby krzyż odniósł zwycięstwo, 
Żeby mocna wiara była, 
Żeby narodu polskiego 
Żadna plaga nie hańbiła. 

Już wtedy se Matka Bosko 
O Ojcu Świętym myślała 
I kardynała Wojtyłę 
Z Polski do Rzymu posłała. 

Tam Piotrowe klucze dostał 
Bo se Ojcem Świętym został. 
Tobie Matko zawdzięczamy 
Ze Ojca Świętego momy. 
[…] 
(Aniela Jamrych) 

„Podczas pobytu na Bachledówce odwiedzał Ojca Ksiądz Kardynał Karol Wojtyła, przyjeżdżał przeważnie dwukrotnie w każdym turnusie. Były to odwiedziny dłuższe lub krótsze wizyty. Ksiądz Kardynał włączał się w program dnia. Te odwiedziny były wielką radością dla Ojca i dla nas. Był toniezapomniany czas wspólnoty przy ołtarzu, w kaplicy, na modlitwie, w jadalni, a także na boisku przy grze w siatkówkę, na spacerach… no i przy ognisku. Pełne uroku były te długie wieczory, gdy razem śpiewaliśmy pieśni i piosenki często do późnych godzin nocnych” (O. August). 

Wspomina ks. Peszkowski: „Dużym wydarzeniem podczas tychdni wakacyjnych był zawsze przyjazd ks. Kardynała Karola Wojtyły. Wówczas to radość i rodzinna atmosfera sięgała zenitu. Nie zabrakło wtedy pięknych piosenek przy akompaniamencie gitary. Ks. Kardynał Karol Wojtyła tworzył „na żywo” przyśpiewki ubogacając wszystkich godziwą radością. […] Specjalnym wydarzeniem jest zawsze wakacyjna wizyta kardynała Karola Wojtyły.Najpierw przyjeżdża na Bachledówkę, odwiedza Ojca na terenie swojej diecezji… Przyjeżdża, aby pobyć z Ojcem, porozmawiać, uradować go. Jest to zawsze dla Ojca i dla nas dzień bardzo radosny, pełen śpiewu, humoru i chrześcijańskiej pogody. Ksiądz Kardynał spaceruje z Ojcem, rozmawia. Ale Ojciec czyni wszystko, aby pobył i z nami, aby się odprężył, pograł w piłkę. Apotem długa wieczornica, śpiewy, ognisko. Ojciec czyta gwarą, ksiądz Kardynał gra na gitarze i pięknie śpiewa. Najbardziej lubimy piosenkę o starym cowboyu, a potem „Czerwony pas”, „Góralu, czy ci nie żal”,”Bando”, śpiewamy piosenki harcerskie, wojskowe, śmieszne i poważne.To śpiewanie przeciąga się nieraz długo w noc. Później jeszcze stoimy wdrzwiach i na schodach, i na korytarzu. Trudno się rozstać. Oto piosenka, wktórej wspaniale wychodzi solowy śpiew księdza Kardynała. Gdy piszę te słowa, jeszcze brzmi mi w uszach ta niezapomniana melodia:

Stary Cowboy 

Nad prerią zapadł zmierzch, po stepie hula wiatr
Rozsiodłał stary cowboy konia, przy ognisku siadł. 

Gdy ogień resztką sił się tlił, dorzucił parę drew,
Wieczorne mgły niosą jego śpiew:
Co mi tam wiatr, co mi tam chłód, 

Byle był koń, wiatronogi druh.
Byle był colt, lasso i bat,
Co mi tam chłód, co mi tam wiatr. 

Pamiętasz, stary koniu, gdyś źrebakiem jeszcze był,
Marzyłem – kupię dom, jak człowiek będę żył.
Pasałem bydło całe życie, co dziś mam, czy wiesz?
Dwa kolty mam, ciebie i tę pieśń. 

Co mi tam wiatr… 

A następnego dnia, podczas obiadu,ksiądz Kardynał, wyprzedzając wszystkich składających Ojcu życzenia z okazji imienin, urodzin i rocznicy święceń kapłańskich – te wszystkie bowiem uroczystości zbiegają się 3 sierpnia – przemawia do Ojca w najserdeczniejszych słowach. Mówi nie tylko słowami, mówi swoim głębokim spojrzeniem, uśmiechem, całym wyrazem twarzy. Czuje się w tych życzeniach wielki szacunek, podziw,miłość” (Ks.Peszkowski). 

A tak dziękował Ksiądz Prymas księdzu Kardynałowi Karolowi Wojtyle 1 sierpnia 1967 r. za życzenia: „Eminencja pozwoli, że ja, jako…- e, wicie, zobacyłem całkiem, jakem zobacył Kardynał (śmiech, oklaski). Ale, jak się zatnę w sobie, to w pięć minut wszystko zrobię… Drogi Księże Kardynale! Przyjazd Eminencji na Bachledówkę jest dla nas równie drogi, jak i jego przyjazd do Stryszawy. Bardzo się cieszę, że zostałem rozszyfrowany… Zapadłem w te knieje i lasy, dzięki uprzejmości Ojca Generała i Ojca rektora, którzy mnie od dawna tutaj ciągnęli. Bałem się trochę wyżyn, bo dla starszego pana nie jest rzeczą wskazaną wspinać się na wysokości. Ale gdy przyjechałem tutaj, oswoiłem się i czuję się – może to do Stryszawy nie dojdzie – równie dobrze jak tam i… jeszcze lepiej. Ten dodatek musi być ze względu na Ojca Generała. Muszę przyznać, że zawsze ciągnie mnie w te strony. Stare nałogi! Kiedyś nie lubiłem przyjeżdżać na Podhale, ale gdy po raz drugi w swoim życiu rozchorowałem się, musiałem przyjechać i dobrze mi to zrobiło. Siedziałem przez troje wakacji w Białce Tatrzańskiej, gdzie bliżej zapoznałem się z poprzednikiem Waszej Eminencji, kardynałem Sapiehą, który tam często przyjeżdżał, chodził po ulicy i swoim przykładem zachęcał młodych Białczan, aby go naśladowali. Kiedyś mały chłopaczek zaczepił go na drodze i powiedział: ja też chcę być księdzem, ale nie takim jak ten w Białce, tylko jak ten w Krakowie. Nie wiem, co się potem z nim stało. Człowiek przyjeżdża tu dla zdrowia i dla odpoczynku. A ponieważ wydobywa się z hałaśliwego życia, najchętniej lubi być w samotni. Dlatego też i ja do niej przybyłem, korzystając z wyrozumiałości Waszej Eminencji, który chce mnie tutaj tolerować. A jako wyrównanie moich zobowiązań z tytułu pobytu na terenie jego archidiecezji, powiem na pociechę, że jednak Tarnów nie może umywać się do pięknego Podhala i diecezji krakowskiej. Myślę, że z Biskupem Jerzym porozumiemy się na ten temat i społem mu to wytłumaczymy. 

Eminencjo! Jego obecność tutaj jest dla mnie symboliczna. Nie tylko dla tego, że przyjechał poznać piękny zakątek swojej diecezji. Młody biskup ma prawo nie znać wielu kątków swej diecezji. Ja już dwadzieścia lat pracuję w Gnieźnie i w Warszawie, a dotej pory nie zwiedziłem co najmniej 1/3 parafii w każdej z tych diecezji. A zwłaszcza nie łatwo jest dostać się w takie kąty, jak tutejsze. Ale nas tuciągnie. Może dlatego, że ufamy, iż będziemy tu pod opieką Matki Bożej. Ciągnie nas też i to, że drodzy nam Ojcowie Paulini, tak bliscy naszej codziennej pracy, chcieli przygarnąć nie tylko Prymasa Polski. (…) Przyjazd Księdza Kardynała na Bachledówkę i to nie kolejką, jak na Gubałówkę, jest dla mnie bardzo wymowny. Pamiętam, że gdy obejmowałem prymaturę, obliczyłem, że między moim poprzednikiem a mną jest dwadzieścia lat różnicy. Teraz, mniej więcej, tak jest między nami. Obydwaj w przęgnięci jesteśmy w ten rydwan. Ksiądz Kardynał, przez swoje wyniesienie, bardziej jeszcze niż inni biskupi, nieszczęsny, wprzęgnięty został do takiego towarzysza, który już ciągnąć nie będzie mógł, chociaż podobno „duo equi trahunt currum”. Tak więc, ten”wyciąg” Eminencji na Bachledówkę jest bardzo wymowny i dla mnie pocieszający. Zjedziemy każdy osobno, ja jutro. Ale, zdaje się, że moje losy, jak długo Pan Bóg będzie ode mnie tego chciał, związane są z Eminencją. Od tej pory ja, odciążony w pewnym zakresie od wyłącznej odpowiedzialności za Kościół Boży, będę mógł zawsze oglądać się na Eminencję, na jego obecność, pomoc i najego młodość, która jest jakąś odnową Kościoła świętego w naszej ojczyźnie. Jest rzeczą pewną, że ja pierwszy się wyczerpię, a Eminencja zostanie i będzie, o ile Bóg tego zażąda, prowadził to dzieło, które nam tak bardzo leży na sercu. My tutaj często mówimy o tym z troską, aby wielkie sprawy, które Kościół powszechny i Kościół w Polsce zaczął, nie poszły do archiwum. Może być wielkie niebezpieczeństwo, że dokumenty soborowe, Śluby Jasnogórskie Narodu, a zwłaszcza Akt z 3 maja, pójdą do archiwum. Potrzeba więc ogromnej czujności i aktywizowania miłości, aby to wszystko się nie zdewaluowało. Właśnie w Stryszawie, z tamtą gromadką, przestudiowaliśmy bardzo starannie wspaniały wywód Eminencji, wyjaśniający teologiczny charakter Aktu 3 maja. Ogromnie to nam wszystkim pomogło. Bardzo się cieszę, że w spokojnej atmosferze, właśnie na terenie archidiecezji Waszej Eminencji, mogliśmy przestudiować to, co wyrasta z jego myśli i umiłowań. Jakże jest nam to bliskie, Eminencjo! To sprawia, że Eminencja jest nam bliski! My bowiem wyrośliśmy „nie z soli i nie zroli”. Zespół co prawda jest młody, ale w tym zespole dużo już przecierpieliśmy, przepracowaliśmy i namęczyliśmy się. Dlatego cieszymy się,ilekroć odkrywamy, że ktoś myśli tak, jak nam to jest drogie. Chcemy skorzystać ze sposobności, że Eminencja jest tutaj, aby mu za to podziękować. Jest to dla nas wielka otucha. Ja mam prawo być troszkę zmęczony w tej walce, niekiedy w pojedynkę. Więc, dziękujemy Bogu i Matce Najświętszej, Matce Boga Człowieka, Matce Kościoła, że wyjednała Eminencji tak wielką wrażliwość na Jej przedziwnąpotęgę w Kościele Bożym. Realizacja obecności Kościoła w świecie zaczyna się chyba od Nazaret, przez Betlejem i Kalwarię. A wszędzie tam jest Maryja. 

Dziękujemy Eminencji za to, że tyle duszy, myśli, żaru i wiedzy włożył w swą pracę, którą tak dobrze rozumiemy i która jest nam tak bliska. Szczęśliwa to dla nas okoliczność, że właśnie w tym gronie, wobec Ojca Generała, Ojców Paulinów i moich dzieci mogę to Eminencji powiedzieć i to na terenie jego diecezji. (…) Tu przyjeżdżamy posiły, światło, słońce i oczywiście po dary modlitwy Pasterza diecezji, który przecież stale błogosławi swej owczarni, a więc i tym, którzy tutaj się kręcą. Pragniemy podziękować za to wszystko i za to, że Eminencja toleruje nas tutaj. Korzystaliśmy z domniemanej licencji jego dobroci, a teraz widzimy, że mamy aprobatę. Możemy jedno przyrzec, że będziemy się zachowywali bardzo przyzwoicie. Nie będziemy mnożyli grzechów. A że będziemy swobodni, jak przystało na dzieci Boże, to sądzę, że Eminencja najwięcej będzie się z tego cieszył, bo w tej dziedzinie ma dużą wprawę. Niech więc będzie mi wolno przepić do Gospodarza tego miejsca i życzyć mu pełni zdrowia i sił, aby mu Bóg, jako temu młodemu, na przyprzążkę, pozwolił silnie ciągnąć wóz: duo equi trahunt currum. Bóg zapłać”. 

Wspomina nauczycielka i poetka z Czerwiennego Zofia Truta: „Ksiądz Prymas zauroczony wspaniałymi widokami, ciszą i pięknem przyrody, odbywał długie spacery po okolicznych polach i lasach. Często towarzyszył mu w nich gospodarz archidiecezji – ks. Kardynał Karol Wojtyła. Długo rozmawiali z każdym napotkanym człowiekiem: dzieckiem, babcią, z koszącym łąkę mężczyzną czy ścinającym drzewo drwalem. Wielu ludzi z okolicy do dziś wspomina ze wzruszeniem te spotkania. Sama pamiętam kilka takich chwil w lasach Bachledówkiw kolejne gorące lata. Na Bachledówkę szło się na borówki ale podświadomie czekało się na spotkanie z Prymasem i Kardynałem z Krakowa. Szczerze mówiąc – wciąż zerkało się w stronę, gdzie wśród drzew od strony kaplicy mogły ukazaćsię ich postacie. Często szli w towarzystwie Ojców Paulinów. Najbardziej utkwiło mi w pamięci niespodziewane spotkanie z nimi, gdy pewnego razu pojawilisię na ścieżce leśnej w momencie, gdy byłam właśnie ogromnie zajęta wyjadaniem resztek borówek z garnuszka. Umorusana, rozczochrana i pogryziona przez leśne owady zawstydziłam się, ale szczere uśmiechy i krótka rozmowa sprawiły, że natychmiast zapomniałam o swojej kłopotliwej sytuacji. Mama nigdy nie mogła się nadziwić, że ci wielcy ludzie, tak dostojni i mądrzy znajdują zadowolenie w tym, by porozmawiać z każdą napotkaną grupką zbieraczy borówek. Co my prościl udzie, mogliśmy im przekazać? Dlaczego chętnie szli leśnymi ścieżkami, gdzie było tylu amatorów leśnych jagód, zamiast uciekać w czasie wakacji od ludzi iich problemów? To byli po prostu prawdziwi pasterze Jezusowych owiec. Oni zawsze mieli potrzebę bycia wśród ludzi, by wszystkich – modlitwą, słowem, postawą – przyciągnąć do Chrystusa”.   

„Choć mi się wierzyć wcale nie chce”  

 (Zofia Truty) 

Choć mi się wierzyć wcale nie chciało
Mama godała, że było mało
i z moją babką a swoją mamą
z borynkom w ręce sły se w cas rano
nucąc Godzinki w las Bachledówki,
bo tamok rosły grube borówki. 

Kie juz borówek dość uzbierały
To juzynoować w lesie siadały.
Cęsto się długo ciągła juzyna
była po temu jedyna przyczyna. 

W lipcu kie ino poschło skosone siano
drozynkom leśnom sło dwóch kapłanów
W rękach korunki, stroskane coła
jaz tyn powagę cuć dookoła. 

Znała ich babka to i mama znała
I na ich widok gornuś praskała
i gnała witać dostojnych gości
pełno podziwu, scęścio, radości. 

Ocy kapłanów zaroz zajaśniały
kie stawoł przy nich młody cłek mały,
ręce znacyły krzyzyk na głowie
i sła urada słowo po słowie. 

O cym? No o syćkim.
ważnych sprawach 

że trza na co dzień uśmiech rozdawać,
że dobrze w domu kie więcej dzieci,
że tak wesoło kie słonko świeci
że Pan Bóg stworzył i mysz i żabę 

I kocho syćkich mcnych i słabych
i różne inkse tematy były.
Cas wartko lecioł w gwarze miłym.
Śli potem przez las dalej… 

Zazdroscę mamie, że takie fajne  
mo wspominanie
Choć dużo później to zrozumiała  

z kim wtej uradzać
ten zaszcyt miała 

Biskup Wojtyła i Prymas Polski 
 przyśli do prostej góralskie wioski. 

Pod koniec wakacji Księdza Prymasa na Bachledówce górale urządzali „wieczornice pożegnalne”, składając życzenia Prymasowi. Ksiądz kardynał Karol Wojtyła był uczestnikiem kilku takich spotkań. Jakże radowała go muzyka i śpiewy góralskie. Będąc potem u Jana Pawła II w Rzymie  młodzi górale z Czerwiennego mówili mu: 

My góralki z Bachledówki 
Pragniemy rzec miłe słowo, 
Bo choć my som jesce małe, 
Ale syćko  wiemy o Wos. 

(…) 

Kieście byli na Podholu, 
Bylimy tam razem s Wami. 
W sercak radość jaz kipiała, 
Ześciy między górolami. 

Mnie mamusia powiedziała, 
Ze to wielgie scęściz miała, 
Ze Wos w lasak Bachledówki 
– jako dziecko – spotykało. 

Jo jej troche zazdrościła, 
Kie się sypkim przechwalała, 
Ze Prymasa Tysiąclecia 
I Wos, Ojce Swięty, znała. 

(Zofia Truty)

        Urzekła Bachledówka Kardynała Wojtyłę: „Pięknie jest tam, byłem tam”. „Na Bachledówce są paulini, są ojcowie paulini – byłem tam z Prymasem – pamiętajcie o tym” – powiedział kiedyś do górali w Rzymie Ojciec Święty. Podczas gdy Prymas Tysiąclecia nie mógł już ze względów zdrowotnych przebywać na Bachledówce, ksiądz Kardynał nadal przybywał w to urocze miejsce. Czynił to często, odwiedzając księży z diecezji krakowskiej odprawiających tu rekolekcje lub młodzieżowe grupy oazowe, z którymi chętnie spędzał wieczorne spotkania przy ognisku. Przyjeżdżał turównież odprawiać swoje rekolekcje. Tutaj też redagował swoje projekty dokumentów synodalnych i przemawiał do górali.  

Ty nasŁojce Świynty 
Rodoku Kochany 

Łodwiydź Bachlydówke 
Na Tobiy cekomy. 

NasaBachlydówko 
Daleko se słyniy. 

Niyma takiyj piyknyj 
W pobliskiyj dziedziniy. 

(Aniela Jamrych) 

Anna Myśkowic z Czerwiennego z dumą wspomina, gdy pewnego roku jako 18 letnia dziewczyna, pod nieobecność siostry Ottony, przez trzy dni gotowała Kardynałowi Wojtyle na Bachledówce: „byłam przerażona, choć chodziłam do szkoły gastronomicznej, czy ja potrafię ugotować coś dobrego dla tak dostojnego gościa (…), teraz z dumą to wspominam i szczycę się tym”. 

W kronikach Bachledówki zapisano, że przebywając tam z okazji własnych rekolekcji, budował wszystkich skupieniem i modlitwą. Przybył na Bachledówkę również w dniu 27 września 1978 roku, przed historycznym konklawe, na którym wybrano Go Ojcem Świętym. Była wtedy fatalna pogoda. „Była taka niepogoda – wspomina Jan Łacek – była słota. W ten czas na Bachledówce Rektorem był O. Juliusz. Przylecioł do mnie, nie spodziewałem się go. Jaśku, zaprzągoj konie do dorożki, jedziemy po Kardynała Wojtyłę, bo nie wjedzie na Bachledówkę samochodem, tam jest bagno. Jo prędko zaprzągnąłem konia i czym prędzej jadę do Sabałów w Czerwiennem, gdzie dojechał autem Kardynał. Przesiod się na moją bryczkę, choć widać było, że wolołby dojechać na Bachledówkę samochodem, ale O. Juliusz Mu godo, że nie do rady, bo bagno się zrobiło.Wyjechaliśmy do góry ku temu bagnu. Wtedy Kardynał powiada „ale nos to chyba Pan Bóg wiedzie, bo by my tu autem nie dojechali”. A o czymr ozmawialiście? Jan Łacek dalej wspomina: „Opytywał o gazdówkę. Godoł se po chłopsku, jako my godomy”. A na koniec Jan Łacek dodał: „Chciołbym Go jeszcze roz zawieźć brycką na Bachledówkę. To moje ogromne marzenie”.  

„NaszOjcze Święty” 

(Franciszek Obrochta) 

Naszty Ojcze Święty, Poloku nam Drogi
Niech Cie jak nojdłużej noszom święte nogi.
Byś mógł o Podholu, nasych Drogich Tatrach wspominać
i te casy kiedyś jeździł na nartach i chodził
Po tej Bachledówce i tej Ostrej Grani
ka się osiedliła Częstochowska Pani. 

I tu z Kardynałem Stefanem Wyszyńskim
Dzieliłeś się troskami z tym Prymasem Polskim.
Jesce jako Krakowski Kardynał  
odwiedzałeś Prymasa Tysiąclecia,
kie on tu przebywoł. 

Takżeście się straśnie oba polubili,
ze źródeł potoków górskich wode pili.
Tu ka kapłani w tych białych chałatach
Co się osiedlili w tych górskich chatach.
I tu był pocątek górolom nom dany
że powstoł ogromny kościół murowany. 

Żyjnom Ojce Święty Rodoku nos Drogi.
Niech Cie jak najdłużej nosom święte nogi. 

Jan Paweł II jako kardynał lubił się modlić na Bachledówce i tutaj również modlono się żarliwie za niego: 

„Modlitwa z Bachledówki”  

(ZofiaTruty) 

Dziś, wTwoje święto – Matko Kochano,
dziś – kiedy Polskę tako zmiysano,
dziś – kie po Ziemi telo zła krocy
na Bachledówke spuść Swoje ocy. 

Bo dzisiok – tutok, pośród pól,lasów
w miyjscu wybranym od dawnych casów
kcemy Cie pytać wiary słowami:
Matko Najświętso módl się za nami!

Stawioj się tęgo u Ojca w niebie.
Cosik dziwnego się w świecie dzieje
głośniej i śmielej Zło się dziś śmieje.
A Ty potrafis zdusić tyn chichot,
sprawić, by padło skrusone licho.

I Ty nom otwórz ocy sumiynio,
Polaków stałe wady pozmiynioj,
co by juz przerwać historii koło
to dziś stela do Tobie wołom!

Moze usłysys modły góroli
spod hól przecudnych, złocistyk skoli,
bo z tak wysoka to przecie hyba
głośniej, wyrażniej słychno do Nieba.

Pewnie to cyły serca wspaniałe,
co biyły stale na Bozom chwałe
wybrańców bozych z Polakow wziętych:
Prymas Wyszyński i Ojciec Święty.

Na Bachledówce bywali s nami –
scęscie to trudno objąć słowami.
Oni to miyjsce tak ukochali,
ze swego zycio cęść jemu dali

i tu widzieli ślad Stwórcy Pana
wśród pól owsianych, grul, kopów siana.
Pośród borówek, strzelistych smerków
sła myśl o Bogu i o cłowieku,

stale, jak dzwony, ich modłów siła
wbrew złu syćkiemu do Niebios biyła.
Prymas i papież – Polski tosyny.
A dziś tak wielkie Polaków winy

przeciwko Bogu, życiu, rodzinie.
Więc Cie pytome w tyj tu godzinie:
O, Cęstochowka Matko i Pani,
w kozdym momencie módl się za nami! 

Choć Karol Wojtyła znalazł się daleko od kraju ojczystego, nie zapomniał Podhala i Bachledówki. Były Generał Zakonu Ojców Paulinów O. Józef Płatek powiedział, że w czasie drugiej wizyty w Polsce w roku 1983 na Jasnej Górze Jan Paweł II spontanicznie zapytał o Bachledówkę. Pamiętała i Bachledówka: 

Kiedy se zbocymy 
Te downiejse chwile 
Spędzone z Papieżem 
Wspominamy chwile (…) 

Przyboc ze se w Rzymie 
Nasom Bachledowke 
Z Prymasem Wyszńskim 
Po lesie wędrówce. 

Natomiast Zofia Truty z Czerwiennego mówiła z nadzieją: „Wciąż modlimy się o to, by tamten pobyt nie był ostatnim. Wciąż mamy nadzieję, że kiedyś Ojciec Święty odwiedzi szumiące lasy Bachledówki, pośród których króluje Jezus ze swoją Matką”. Wszak 22 lutego 1995 roku na audiencji w auli Pawła VI, po kolejnym wyśpiewaniu przez pielgrzymów Podhalańskiego Związku Gmin piosenki zapraszającej Jana Pawła II na Podhale, powiedział: „Oni tu przyszli od Matki Bożej Ludźmierskiej, żeby zaprosić Papieża na Podhale. Módlcie się, żeby coś z tego wyszło”. W czasie tej samej pielgrzymki Ojciec Święty przyjął nas na audiencji prywatnej. Dany mi był ogromny, radosny zaszczyt przypomnienia Papieżowi małej parafii na Bachledówce i przekazanie naszego zaproszenia. Ojciec Święty pośród ogromu spraw całego świata pamiętał o tym zakątku i o chwilach tam spędzonych. Zapytał nawet o nowy kościół. Cokolwiek się stanie – czy dana nam będzie radość goszczenia na Bachledówce dostojnego Gościa, czy nie, nasze serca są z Nim. Wspiera Go naszamodlitwa”. 

A kiedy będzies zmęcony, 
cekomena Bachledówce, 
ka Ojcowie Paulini 
majom swojom dus gazdówke. 

Bedziyme się syćka modlić, 
cekać tyj wielkiej chwili, 
cobymy Cie, Ojce Święty 
w Bachledówce ujrzeli. 

        Czerwienianie zapragnęli mieć na Bachledówce swoją parafię i swój kościół. Rozpoczęły się żmudne starania o pozwolenie na powołanie parafii na Bachledówce. Józef Tylka, główny inicjator budowy kościoła i powstania parafii wspomina wielokrotne wizyty między innymi w Kurii Metropolitalnejw Krakowie. Podczas jednej z wizyt, gdy utrudniano im spotkanie z Kardynałem Franciszkiem Macharskim, Józef Tylka wygłosił kazanie: „Prymas Tysiącleciaprzez siedem lat przebywoł tam. Ojciec Święty Jan Paweł II tak samo był tam. Znom Jego Eminencję Kardynała Macharskiego i nie wierzę, żeby On nie znalozłdla nos minuty czasu”. „Momy jeszcze jedną deskę ratunku, momy Ojca Świętego. Tak jest, bo on wie, że Prymas Tysiąclecia chcioł, aby była tu świątynia, żeby było ją widno na całe Podhole”. Starania uwieńczono sukcesem. Zawieziono do Ojca Świętego projekt kościoła (jeden w scenerii letniej, drugi zimowej) i kamień węgielny pod kościół. Ojciec Święty kamień węgielny poświęcił a projekty kościoła zatrzymał w Watykanie i powiedział:”Budujcie!” A gdy proszono Go, by przyjechał nowo wybudowany kościół poświęcić, powiedział: „Będę się starał”, a podnosząc ręce do góry dodał: „Pięknie jest tam, byłem tam”. 

Bocom ludzie z Cyrwiynnego 
S Wami cas modlitwy miyły. 
W głębi serca marzom skrycie,
By się kwile te wróciły. 

Do swyj nowyj już świątyni, 
Co się obok staryj wznosi, 
Kcieliby me, Ojce Swiynty, 
Dziś serdeczni Wos zaprosić. 
(Zofia Truty)

            17 września 1985 roku, za Ojca Edmunda Krynickiego, rozpoczęto wykopy pod fundamenty kościoła pod wezwaniem Matki Bożej Jasnogórskiej. Oczekiwano, że w roku 1991, w czasie wizyty Ojca Świętego do Ojczyzny, świątynię poświęci Papież.  Uczynił to, w Jego imieniu, Jego Eminencja Ksiądz Kardynał Franciszek Macharski dnia 25 sierpnia 1991 roku. Jan Paweł II pragnął wtedy być na Podhalu, ale rozpętała się w tym czasie w naszym kraju kampania przeciw Niemu, która przyjazd ten uniemożliwiła. Przyjęliśmy to zogromnym żalem. 

Był On w Bachledówce  
Przed Twoim Obrazem. 
Tak się scerze modlił 
Za każdziutkim razem. 

Już tu nie przyjedziys  
Na nase Podhole. 
Musis se pilnować 
Na Piotrowej Skale. 

Lecz my tu za Tobą 
Modły zanosimy. 
W nasej Bachledówce 
Za Tobą prosimy. 

Miej se Go w opiece 
Ty Ojca Swiętego 
By się nase prośby 
Wszystkie wypełniły. 

Odroku 1994 w Białym Dunajcu odbywa się corocznie Festiwal Papieski. Czynny udział w tymże Festiwalu biorą dzieci, młodzież i „Gaździny” z Czerwiennego, zajmując na nim czołowe lokaty. W Festiwalu występują dzieci, młodzież i dorośli podhalańskich gmin. Na potrzeby tego Festiwalu pisze utwory przede wszystkim Zofia Truty, nauczycielka i poetka z Czerwiennego, obecnie mieszkająca w USA w Los  Angeles i Aniela Jamrych także nauczycielka z Czerwiennego. I tak na przykład w roku 1995 grupa dziecięca”Bachledówka” z Czerwiennego, która wystąpiła z programem pt.:”Nasze wspominki o Ojcu Świętym na Bachledówce”, w grupie młodzieżowej zajęła I miejsce.  

„Listdo Papieża” 

Serdecznym atramentem na żywej serc tablicy
do Ciebie Ojcze Święty list piszę od nas wszystkich. 
Potrzeba, abyś wiedział, co się tu u nas dzieje,
czy żniwa pokończone, czy halny w górach wieje. 
Itrzeba byś tez wiedział
na Swoim Watykanie
że u nas znów nie jeden powiesił krzyż na ścianie. 
Pod krzyżem zaś Twój portret jest w każdej stronie Polski
i coraz ciaśniej teraz u Matki Częstochowskiej. 
I ludzie jakby inni, ku Niebu częściej patrzą.
Co wspomną Twoje Imię to śmieją się i płaczą. 
A jak się każdy stara to jeden Pan Bóg widzi,
by się Jan Paweł II za nas przed światem nie powstydził. 
Agdy Anioł Pański jak dzwon uderza w serce
idziemy wszyscy razem do Ciebie na audiencję. 
Od gór do morza klęka Ojczyzna do pacierza.
By wspólnie Anioł Pański odmówić za Papieża. 

Natym Festiwalu wystąpiły również „Gaździny z Czerwiennego”, które zaswój występ otrzymały wyróżnienie. Były to te same gaździny, które kiedyś miały szczęście spotkać Ojca Świętego i Prymasa Wyszyńskiego na drogach Bachledówki i którym śpiewały na wieczornicach góralskich na Bachledówce. 

„Czy pamiętasz OjczeŚwięty” 

Czy pamiętasz, Ojcze Święty, 
kiedy byłeś dziecięciem? 
Czy pamiętasz, jak matczyne 
piastowały Cię ręce? 

W ten czas byłeś aniołeczkiem, 
nie znałeś krzyża drogi, 
nie wiedziałeś, że przekroczysz 
te watykańskie progi. 

Bóg kieruje ludzkim losem, 
tak i z Tobą się stało, 
poszedłeś za Jego głosem, 
pieścisz Najświętsze Ciało. 

ZadanieTwoje ogromne. 
Wymaga poświęcenia, 
Musisz trudzić zdrowie swoje, 
wieść dusze do Zbawienia. 

Za te trudy i mozoły 
dziękują Ci górole. 
A tam na Piotrowej skale 
wspomnij nasze Podhole. 

„Moje pociorki”- Zofia Truty 

Mom sprawe do Tobie Panie,  
bo wiem,  że pomóc mi możesz. 
A sama nic tu nie zrobie, ba musis włącyć się Boże. 
Pytom Cie piyknie, jak umiem: 
Obronze Ojca Świętego! 
Bo wrogów ma coroz więcej, zyzajom stale na Niego. 
Wmowiajom ciągle, ze stary, chory, taki niemodny. 
Źli są, że On broni wiary, nos dzieci,  
chorych i głodnych. 
Ty Jezu ukróć ich złości, bo syćka ludzie stropieni. 
Jego nauki i miłości tak pragną na całej ziemi. 
A wrogów Ty umies Panie odmienić tak jak Szawła. 
O to wyj grzecznie Cie pytom Panie,  
bo kocham Jana Pawła. 

Od 2000  już co roku w maju odbywają się na Bachledówce majówki papieskie. 

Radosny i piękny Maryjny miesionc maj. 
Wtedy siy łozwijo, przepiykniy zakfito 
Calutki ziemski kroj. 

Kozdy ptosek śpiywo, kwiotek siy łozwijo. 
To na Twojom kfałe, zebyś siy ciesyła 
Kochana Maryjo.  

Zradościom majowom ku Łojcu Świyntemu 
Śli by my na nogak, Hej, tamok ku niemu, 
Do samegoR zymu. 

Kiebymy jyj mogli nabrać choć do gorzci, 
Co by Ci łosłodzić, Kochany Rodaku, 
SyćkiyTwojy troski. 

Bo my Ciy kochomy, wierni Ci gorole. 
Tobie Łojce Świenty my nie zawiedziemy, 
Tego niedej Boze. 

PytomyCiy Matko ze serca scyrego. 
Dejmu dobre zdrowiy i łobdorz radościom 
Papieża nasego. 

Coby nie zatraciył uśmiechu swojego. 
By my gowidzieli, Kochana Maryjo, 
Zafse radosnego. 

Scyrze siy modlimy, zebyś nos łodwiydziył. 
Cobyś Łojce Świynty, na Łojczystyj  Ziymi 
Wielkom radość przezył. 

Cekajom naTobie. Przyjedź Łojce Świynty, 
Kochany Gorolu tutok na Podhole. 
(AnielaJamrych) 

Źródło: Bachledówka strona Miłośników Gór i Podhala